Z przedmowy
„Człowiek”, „Biblia”, „Sztuka” – te słowa łączą się i stają się jednością. Roman Brandstaetter, niekwestionowany znawca Biblii, nazwał ją swoją Ojczyzną, czemu dał wyraz w pięknym wierszu:
Biblio, Ojczyzno moja,
Biblio, moja ziemio polska,
Galilejska
I franciszkańska,
O wy, Księgi mojego dzieciństwa,
Pisane dwujęzyczną mową,
Polską hebrajszczyzną,
Hebrajską polszczyzną,
Dwumową
Świętą
I jedyną
A pod koniec swojego życia, nawiązując do słów swego dziadka – prozaika hebrajskiego – powiedział, że Biblia jest najpiękniejszą książką, jaką czytał, a wszystkie inne książki są jej nieudolnym naśladownictwem. Oparte na Biblii książki Romana Brandstaettera przybliżają człowiekowi współczesnemu tematy biblijne. Czytając Jego książki, widzimy sceny biblijne i stajemy się świadkami wydarzeń, które one przedstawiają. Ale czy jesteśmy tylko świadkami? Chyba jednak nie, bo włączamy się w te sceny i stajemy się ich współuczestnikami. Jak bowiem nie przeżywać sceny narodzenia Jezusa, co roku upamiętnianej dzięki Wigilii, czy sceny Męki Pańskiej w Wielki Piątek?
To współistnienie współczesnego człowieka w przedstawianych scenach jest wyrazem jego wrażliwości, wyrazem, że jego soma i psyche są jednością – już wcześniej podkreślał to Arystoteles, a później Tomasz z Akwinu, mówiąc o ciele i duszy.
I nie jest to tylko przymiotem chrześcijanina, że słysząc czy widząc coś fizycznie, przeżywa to wewnętrznie – duchowo. Zarówno w dawnych kulturach, jak i obecnych mamy silnie rozwiniętą potrzebę uzewnętrznienia naszych przeżyć, do których inspiracją stały się doznania zmysłowe. Już człowiek pierwotny na ścianach jaskiń malował to, czego doświadczał, odzwierciedlał swoje uczucia, przeżycia, swoje wnętrze. W starożytności mamy także wiele dowodów na uzewnętrznienie przeżyć człowieka w licznych powstałych wtedy dziełach. Wraz z rozwojem technik obrazowania, czy to w formie wizualnej, czy też dźwiękowej, ukazywanie tych przeżyć człowieka przybrało nową formę. A cóż mogło stanowić dla człowieka większą inspirację niż to, z czym stykał się często, a więc zasłyszane historie biblijne, bo przecież najczęściej sam ich nie czytał. Tak właśnie powstały obrazy w kościołach – Biblia Pauperum – Biblia dla Prostaczków, którzy nie umieli czytać, a chcieli wiedzieć, o czym Biblia mówi. Piękno to dziś przedstawia kościół św. Anny w Zalesiu koło Kudowy, w którym na drewnianych balustradach chóru i stropie jest 56 scen biblijnych, w tym aż 53 ze Starego Testamentu. W większym wymiarze to obrazy, rzeźby, mozaiki z renesansu włoskiego, ze szkoły flamandzkiej lub francuskiej. Któż z nas, patrząc obecnie na obrazy Pietera Bruegla St. czy Rubensa, Velasqueza czy Rembrandta, a z czasów nam bliższych – na obrazy Chagala, nie poddaje się ich geniuszowi, który pozwala nam zobaczyć to, o czym często słyszymy, a co podaje Biblia. Zwróćmy uwagę na fakt, że trzy religie monoteistyczne – chrześcijaństwo, judaizm, islam – sięgają po te same elementy biblijne, jak np. Ojciec Abraham (specjalnie piszemy wielką literą, bo początek każdej z tych religii jest wspólny, związany z historyczną postacią – Abrahamem). Wspomnijmy również liczne dzieła muzyczne inspirowane Biblią, jak dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta czy może bardziej współczesne „Siedem bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego.
W obecnych czasach także powstają liczne dzieła z zakresu ikonografii i sztuki inspirowane tematami biblijnymi. Aktualnie mając nieograniczone możliwości poruszania się po świecie, stykamy się z różnymi kulturami i zwyczajami, jednak wszędzie, bez względu na miejsce, w którym się znajdujemy, możemy zauważyć, że w mózgu każdego człowieka, jak na twardym dysku, zapisane są jego prawa naturalne i te, których on przestrzega – nie zabijaj, nie kradnij, nie obmawiaj bliźnich, nie pożądaj żony bliźniego swego, miej uregulowane sprawy seksu. To przecież jest to, o czym mówi Biblia. A jak wiemy, Biblia zawiera dwa elementy – słowo Boga i nieudolny jego przekaz dokonany przez człowieka.
Artyści wielokrotnie odwoływali się do Biblii, często była ona dla nich inspiracją przy tworzeniu obrazów. I dlatego nawiązując do słów Romana Brandstattera, rozszerzamy ich zakres i mówimy, że wszystko to, co przedstawiane w obrazach czy szerzej – w sztuce, jest tylko nieudolnym naśladownictwem tego, o czym mówi Biblia. Prezentowane w naszym opracowaniu „Człowiek – Biblia – Sztuka” prace artysty plastyka Michała Bartkowiaka, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych (obecnie Uniwersytet Artystyczny) w Poznaniu, splatają się ze słowami z Biblii w jedną całość.
W trakcie przygotowywania tej publikacji nieocenione stały się inspiracje ze strony JE Księdza Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, który w Ejlacie w 2006 roku, podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej, pobudził autora tych słów, by zajął się sprawami medycznymi w Biblii, by te zagadnienia opracował i opublikował; Ksiądz Arcybiskup także niejednokrotnie pytał o publikację „Człowiek – Biblia – Sztuka”. (...)
Bogusław Pawlaczyk